Spędziłem pracowicie
kilka ostatnich dni w Norwegii. Jest to bardzo niejednoznaczny kraj. Jeszcze do
połowy ubiegłego wieku był dość ubogi, omijany przez turystów, zacofany i na
uboczu uwagi całego świata. Jednak światowy kryzys energetyczny w latach 70.
sprawił, że wydobycie gazu i ropy naftowej okazało się bardzo opłacalne i nagle
w krótkim stosunkowo czasie norwescy obywatele stali się zamożni. Nadal
pozostawali w większości ludźmi niewykształconymi, wręcz prostymi chłopami czy
niewyedukowanymi kobietami, ale już mieli argument w ręku w postaci pękatego
portfela.
Chcą być najlepsi. Z
jednej strony hodują astmatycznych mistrzów świata w sporcie, z drugiej budują
otwarte społeczeństwo. Szczycą się monarchią, ale z szacunkiem podchodzą do
reguł demokratycznego państwa. Szerzej znani artyści to bodaj tylko Munch i
Ibsen. W relacjach międzyludzkich kontaktowi i sympatyczni, nie oburza ich
jednak wiele kontrowersyjnych regulacji prawnych. O jednej bulwersującej
szczególnie Polaków sprawie napiszę następnym razem.
Pierwszą rzeczą, którą
chcę się podzielić to bardzo odważny eksperyment społeczny, zacznę jednak od
polskiego odniesienia. W Poznaniu w latach 70. i 80. ubiegłego wieku powstały
nowe wielkie osiedla. Rataje, Winogrady, a na końcu Piątkowo. Tworzyły one niemal
samowystarczalne enklawy, w których w pobliżu zamieszkania znajdowały się
szkoły, poczta, zakłady rzemieślnicze, handel, obiekty sportowe, itp.
Norwegowie też mają podobne osiedla. Postawili na ich rewitalizację. Ich
koncepcja zakłada, że każdy mieszkaniec ma mieć maksimum 1 kilometr do
przebycia, by dotrzeć do zakładu pracy, szkoły, urzędu, obiektu sportowego czy
rekreacyjnego. Niecodzienne jest to, że w różnoraki sposób zachęcają
przedsiębiorców do przeniesienia zakładów pracy w planowane przez urbanistów
miejsce. To tak, jakby zachęcić właściciela poznańskiej fabryki czekolady
usytuowanej na północy Poznania do przenosin na osiedle Tysiąclecia, bo tam
akurat mieszka najwięcej pracowników.
Jednym z celów
wspomnianej koncepcji jest wyciszenie ruchu i stworzenie maksymalnie
przyjaznych człowiekowi szlaków komunikacyjnych. Norwegowie są tym działaniom
przychylni. Sam uważam, że koncepcja promienia 1 kilometra, który określa
odległość do miejsc codziennej aktywności mieszkańca (nauka, odpoczynek,
handel, urzędy) jest właściwa. Polskie spółdzielnie mieszkaniowe ten warunek
wyczerpują. Oprócz zakładów pracy, bo w polskim założeniu osiedla miały być
sypialniami usytuowanym z dala od hałasu fabrycznych dźwięków. |