Gdybym miał brata
bliźniaka nie pozwoliłbym na obrażanie go i bratowej od najgorszych. Miałbym na
tyle dużo dumy, by ludziom pokroju pana Tadeusza Rydzyka nie podać ręki, a tym
bardziej nie wchodziłbym w jakiekolwiek konszachty polityczne. Niestety, na mój
zarzut Jarosław Kaczyński nigdy nie odpowie. Utnie zaczątek dyskusji
stwierdzeniem, że tylko on ma prawo do wspomnień o bracie. Ja takiego
przywileju nie posiadam.
W ten sposób zostałem
mordą. Zdradziecką mordą.
Największą moją skazą
jest słaba i wybiórcza pamięć. Otóż nie przypominam sobie, by którykolwiek z
sędziów Sądu Najwyższego ukradł pen drive’a, przywłaszczył jakiekolwiek dobro. Za to pojawiają się
refleksje o ich ogromnej wiedzy prawniczej, wysokim morale i nieodzownej roli w
ustroju demokratycznym. Tak nieopatrznie dostałem się do drugiego sortu.
Zatem jestem mordą
zdradziecką drugiego sortu.
Miałem pecha, urodziłem
się przed 1989 rokiem. Ponadto moje przekonania polityczne złączyły mnie z
lewicową Unią Pracy, której przewodniczę. Przyznaję, że zrobiłem to wielce
nierozważnie, bo gdybym był kolegą partyjnym Stanisława Piotrowicza, to
wówczas nikt nie nazwałby mnie
komunistą.
A tak jestem
komunistyczną mordą zdradziecką drugiego sortu.
Jestem bardzo dumny z
przynależności Polski do Unii Europejskiej. Korzyści z podejmowania pracy w
innych państwach UE, wymiany studentów w ramach Erasmusa, swobodne podróżowanie
po Europie to tylko te najbardziej widoczne benefity dla przeciętnego Polaka.
Chciałbym jeszcze bliższej integracji. Niestety tak może myśleć tylko ktoś
wielce nierozważny.
Przyznaję, że zasługuję
na miano komunistycznej mordy zdradzieckiej drugiego sortu, agenta Brukseli.
Lubię kobiety. Traktuję
je partnersko, staram się być szarmancki, doceniam urodę, inteligencję i urok
osobisty pań. Nie wiem jednak, czy postępuję z nimi słusznie. Istnieją przecież
prawdziwi mężczyźni, którzy są w stanie powiedzieć do baby: „won!”. Ja nie
potrafię.
Dlatego jestem
komunistyczną mordą zdradziecką drugiego sortu, agentem Brukseli o słabym
charakterze.
Daleko mi do ludzi
wielkiego formatu, jakim jest np. Jarosław Kaczyński. Zastanawiałem się,
jakiego jednego słowa użyłbym do określenia go. Myślałem nad Polakiem versus
Patriotą. Z tymże miejsce narodzin może być dziełem przypadku. Można urodzić
się w Polsce, na Białorusi czy w Korei Północnej. Zatem Patriota będzie
właściwszą charakterystyką pana Kaczyńskiego.
W końcu tylko patriota
jest w stanie poradzić sobie z komunistycznymi mordami zdradzieckimi drugiego
sortu, agentami Brukseli o słabym charakterze. |