Tegoroczny Woodstock będzie kojarzył się tylko z taplaniem w błocie. Jerzy
Owsiak jako entomolog-chałupnik postanowił uwięzić sympatycznego owada w korpusie
dużo mniej sympatycznej posłanki Pawłowicz, zachęcając ją jednocześnie do
uprawiania seksu. „Niech pani spróbuje seksu! Poczuje pani motyle w brzuchu, rozluźnione plecy. Poczuje pani kwiat we
włosach i przez to może się też w głowie poukładać”, zachęcał. Szczerze
powiedziawszy, już dziś należy martwić się o podobne „żarty” w przyszłym roku,
gdy festiwal najprawdopodobniej odbędzie się pod parasolem religijnego zlotu
jakiegoś niszowego w Polsce wyznania.
Przekraczanie tabu i norm dobrego wychowania oraz kultury osobistej zaczyna
pchać nas ku przepaści, za którą rozlega się tylko rubaszny rechot, odbywa się
licytacja na chamskie odzywki, a w powietrzu czuć zgniliznę rozkładającego się
savoir-vivre. Jeśli pozwolimy na barbarzyństwo, to sami się unicestwimy. Ogłada
zmieni się brutalną bezpośredniość, a relacje międzyludzkie się uprzedmiotowią.
Nie jestem głosem sumienia, podobnie jak nie aspiruję do bycia wzorem
moralnym. Po prostu zwyczajnie nie wtykam nosa w intymne sprawy innych ludzi.
Dopóki klepanie kleryków po pupach nie nosi znamion molestowania i
wykorzystywania pozycji przełożonego, dopóki trwa spektakl udawanego
zauroczenia między prezesem Kaczyńskim a posłanką Szczypińską, dopóki posłanka
Pawłowicz zajada się kanapkami na sali sejmowej zamiast zajadać się sushi z
nagiego ciała modela rozłożonego na restauracyjnym stole, dopóty z dystansem i
wyrozumiałością będę obserwować kolejne akty ludzkiej komedii.
Przed nami ciężkie miesiące, kiedy obywatele będą w różnoraki sposób
prowokowani. Trzeba zachować rezerwę i stalowe nerwy, a przede wszystkim nie
można wyrzec się kultury osobistej. Nie możemy utracić szacunku do samego
siebie.
W tej sytuacji Jerzy Owsiak postąpił rozsądnie. Publicznie przeprosił
posłankę, mimo świadomości, że ona nigdy na taki krok by się nie zdobyła.
Pokazał w ten sposób wyższość kultury osobistej nad bezrozumnym zacietrzewieniem,
jaki prezentuje pani Pawłowicz. Szkoda, że nie zrobił tego z kwiatem we włosach
bądź z różą w ustach. Wtedy komunikat byłby jeszcze bardziej wyraźny i zyskał
sympatię opinii publicznej. Choć na sympatię ze strony posłanki raczej nie może
liczyć. A może się mylę? Może ona inaczej to odbierze? |