Udrożnienie
węzła dębieckiego było nieodzowne. Tunel pod torami kolejowymi na odcinku ulicy
Opolskiej jednak tylko w niewielkim stopniu poprawił sytuację. Od strony pętli
tramwajowej piesi nadal długo czekają na podniesienie szlabanów, kierowcy w samochodach
stojących w korku złoszczą się, a dojazd do i z centrum jest nieznośnie
czasochłonny. Zrealizowany projekt tunelu niestety był chybiony. Wzorem
rozwiązań komunikacyjnych z zachodniej Europy należało pod ziemię skierować nie
ruch samochodowy, lecz kolejowy. Tego już nie zmienimy, ale możemy, a nawet
musimy wyciągnąć wnioski.
Ostatnio
trwają gorące dyskusje nad zmianą umiejscowienia wildeckich przystanków
tramwajowych, niestety nie rozmawia się przy tym o priorytetach. Zmianom musi
przyświecać jedna podstawowa myśl, mianowicie ograniczenie czasu przejazdu od
ulicy Hetmańskiej do Królowej Jadwigi. Odległość między przystankami nie może
być zbyt mała. A obecnie jest tak, że przejście od jednego do drugiego nie
zabiera nam więcej czasu niż 3 minuty marszu w średnim, spacerowym tempie.
Ponadto nie można zapominać o racjonalnym gospodarowaniu budżetem, a koszty
przebudowy są zdecydowanie zbyt wysokie. Do tego dochodzą kuriozalne sytuacje, w
których pewni ludzie mylą działalność społeczną, jaką jest np. bycie radnym
osiedlowym, z czysto komercyjną aktywnością. Dlaczego ktoś, kto pełni funkcję
publiczną, opracowuje wraz z naukowcami z Politechniki Poznańskiej koncepcję
ulicy Wierzbięcice, za którą pobiera 40 tysięcy złotych wynagrodzenia?
Droga
rowerowa wzdłuż ulicy Dolna Wilda to trakt wyprowadzający rowerzystów z centrum
Poznania w kierunku Wielkopolskiego Parku Narodowego. Byłby to świetny pomysł,
gdyby jego realizację zaprojektowano po wschodniej stronie ruchliwej ulicy.
Trasa rowerowa stałaby się mniej kolizyjna, bo nie zmuszająca do przekraczania wielu
ulic (Chłapowskiego, Krzyżowa, Czajcza), rowerzyści nie musieliby kluczyć wśród
petentów Urzędu Skarbowego, a na miejscu dotąd istniejących odcinków drogi, wytyczyłoby
się miejsca parkingowe, których bardzo brakuje na Wildzie.
Po
raz kolejny muszę też oburzyć się na zmiany nazw ulic. Boli szczególnie
przemiana ulicy Chwiałkowskiego na Spychalskiego, a przecież ten drugi w
społecznym odczuciu kojarzony jest wyłącznie z Marianem. Zatem zamierzony
dekomunizacyjny efekt od razu spalił na panewce. Ponadto nie można
dyskredytować wszystkich, którzy mieli nieszczęście żyć w ciężkich czasach
stalinowskich, a mimo to starali się w miarę swoich możliwości przyczynić się
do rozwoju i rozkwitu własnego miasta, nie gubiąc przy tym przyzwoitości.
Zarządzanie
dzielnicą, miastem, krajem wymaga od decydentów racjonalności, pragmatyzmu, a
przede wszystkim unikania emocji. Zbliża się czas wyborów samorządowych. Mam
nadzieję, że tym razem ludzie zagłosują za rozumem. |