Powyżej 80% światowego kapitału znajduje się w rękach jednego (!) procenta
populacji ludzkiej. Wśród 70 milionów nieprzyzwoicie bogatych ludzi największą
część stanowią rekiny światowej finansjery. Nie stanie im się najmniejsza
krzywda, gdy ich dochody nieznacznie spadną.
Jak
wprowadzić 36-godzinny tydzień pracy bez zmiany uposażeń pracowników, by nasza
gospodarka nie straciła nic na swej konkurencyjności? Odpowiedź jest bardzo prosta:
jak najszybciej!
Zacznijmy
od korzyści. Pierwszą, być może najważniejszą, jest uzyskanie dodatkowego czasu
na kontakt z rodziną. Na dobre relacje z najbliższymi wpływa przede wszystkim
czas poświęcony na wspólne przebywanie z sobą. Pieniądze są w tym przypadku
czynnikiem drugorzędnym. Po wtóre, zwiększy się wydajność pracy. Pracownik
będzie musiał wykonać swoje tygodniowe zadania w czasie krótszym o 4 godziny.
Skończą się poranne kawki, wyjścia na papierosa, plotkowanie na korytarzach.
Skrócą się didaskalia na naradach, zmniejszą się targety, niwelując stres
handlowców, szewc, krawiec, czy kaletnik użyją lepszych materiałów, nie tracąc
czasu na reklamacje. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się to wizją z gatunku
pobożnych życzeń, bo niby jak wykluczyć plotkarską potrzebę pracowników, to skrócenie
czasu pracy związane z podobną liczbą zadań musi wywołać pożądane postawy.
Pracownicy
produkcyjni wielkich zakładów przemysłowych mogą pracować w systemie
4-zmianowym albo nadal wykonywać swą pracę w systemie 8-godzinnym, ale naprzemiennie
przez 4 i 5 dni w tygodniu. Rozwiązań technicznych zresztą jest wiele i nie
powinno narzucać się im przedsiębiorcom, by mogli zastosować rozwiązanie dla
nich optymalne.
Najważniejszy
jest człowiek. Taki, który nie jest przemęczony i zestresowany, taki, który nie
boi się wprowadzania nowinek technicznych czy komputeryzacji doprowadzających
finalnie do ograniczania zatrudnienia, wreszcie taki, który poczuje się bardziej
podmiotowo.
Lobby
biznesowe będzie oburzać się na pomysły ograniczenia godzinnych limitów pracy. Dlatego
też do pomysłu ograniczenia godzin pracy należy podejść pragmatycznie, bez
wysuwania zbyt daleko idących pomysłów. Obecna sytuacja koniunktury gospodarczej
jest najlepszym momentem do wprowadzenia skróconego tygodnia pracy. Musi nam
się udać. A zaraz potem powinniśmy pomyśleć, jak zreformować system i program
nauczania, by nie przeciążać dzieci czasowo, a tylko efektywnie przekazywać
najbardziej przydatną w dorosłym życiu wiedzę. |