Zakon
Maltański znany jest przede wszystkim z prowadzenia pierwszych szpitali na
kontynencie europejskim. Swoje sukcesy na tym polu brały się z rycerskości
członków zakonu. Czyżby z tego powodu – jego współczesny poznański odpowiednik
– Zakon Szpitala Dziecięcego im. Krysiewicza chce nam zafundować wiele krucjat,
z których żadna nie zakończy się osiągnięciem celu? Poznaniacy już wiedzą, że
marszałkowi Woźniakowi daleko jest do charyzmatycznego brata Gérarda.
W
maju 2008 roku moja córeczka trafiła do szpitala przy ulicy Krysiewicza. To
zawsze była, jest i będzie trauma dla młodocianego pacjenta, nerwy i stres dla
rodziców, kłopot dla pracowników placówki medycznej. Mnie osobiście zaskoczył
widok obiektu leczniczego przy ulicy Krysiewicza. Jednego z najważniejszych
szpitali, bo zajmującego się tymi najbardziej bezbronnymi, czyli dziećmi. Jako
dwulatek, pół wieku wcześniej, sam tam trafiłem. Miałem poparzoną rękę,
wspomnienia z pobytu tkwią we mnie mgliście, ale jedno dobrze zapamiętałem: szpital
wyglądał niemal identycznie. To była przerażająca konstatacja.
Jako
osoba mająca pewien wpływ na powstające inicjatywy w Poznaniu, zacząłem
inspirować miejscowe podmioty decyzyjne, by wybudować nowy, nowoczesny i
świetnie wyposażony szpital dziecięcy. Wiele osób to podchwyciło. Cieszyłem
się, wszyscy emanowali optymizmem, a marszałek Woźniak nawet postarał się o zestaw
łopat, za pomocą których wkopywał w kolejnych lokalizacjach kamienie węgielne.
Mnie zastanowiła regularność tych inicjatyw. Otóż zbiegały się one z terminami
kampanii wyborczych. W 2010 roku marszałek Woźniak obwieścił, że inwestycja ma
szanse ruszyć, w 2014 roku zaprosił do rozmów wiceministra rządu PO-PSL z
zamiarem zbudowania nie szpitala, lecz optymizmu wśród poznaniaków, obecnie
mami nas środkami europejskimi (237 milionów złotych). Jedyna pociecha, że
łopaty nie rdzewieją, bo ciągle są używane. „Jeśli wszystko
pójdzie zgodnie z planem, to pierwszą łopatę wbijemy na przełomie drugiego i
trzeciego kwartału tego roku”, zadeklarował jakiś czas temu Maciej Sytek, który
jest członkiem zarządu województwa wielkopolskiego.
Czekamy
na nowy szpital dziecięcy w Poznaniu, ale radosne obietnice marszałka Woźniaka
o otwarciu placówki w 2021 roku mogą znów spalić na panewce. Wszystko wskazuje,
że inwestycja będzie kosztować więcej o aż 50 milionów złotych, albowiem wykonawcy
poczuli koniunkturę, wykorzystują aktualny kontekst gospodarczy (np. brak siły
roboczej) i zawyżają ceny. Czy wszystko w tych działaniach jest czytelne,
transparentne i racjonalne? I nie mam na myśli jedynie wykonawców…
Zakon
Szpitala Dziecięcego im. Krysiewicza nie poddaje się i cały czas prowadzi
krucjatę. Niestety, nie skończy inwestycji w tym roku, bo w przyszłym roku są
kolejne wybory, a w następnym dalsze. Dlatego tak długo medytują. Opat Woźniak i
jego cisi mnisi. Tylko w jakim klasztorze? W jakiej celi? Tfu, w jakim celu? |